Obłóczyny dawniej i dziś

Obłóczyny dawniej i dziś

Według prawa życie zakonne rozpoczynało się niegdyś od nowicjatu. Okresu wstępnego, tzw. postulatu, w obecnej postaci jeszcze nie było. Jednakże co najmniej przez pół roku kandydatka (zwana wówczas „panną probą”) oczekiwała na przyjęcie do nowicjatu jako gość mieszkający poza klauzurą. Okres ten był okazją do bliższego poznania kandydatki i do wstępnej formacji. Należało bowiem zbadać, czy się drogi ostrej nie lęka, a także upewnić się, czy wady panny nie będą przeszkodą w podjęciu życiowej decyzji. Uczono też w tym czasie katechizmu, śpiewu oraz sztuki czytania i pisania. Mógł to być też czas stosowny do nabycia pewnej ogłady zakonnej: kłaniania się, chodzenia, stania, mówienia, jako mają patrzyć oczy spuściwszy w dół, pomału mówić, nie ze skwapliwością… – a to wszystko miało być konieczną podbudową do właściwej formacji dopiero w nowicjacie.

Obłóczyny były uroczystym przyjęciem habitu zakonnego, gdy „panna proba” opanowała wstępne wiadomości i wchodziła wreszcie do nowicjatu. Wyraz „obłóczyny” należy już obecnie do terminologii staropolskiej. W naszym Zgromadzeniu wzmianki o obłóczynach Matki Katarzyny z Kłobucka i pierwszych członkiń Wspólnoty przez O. Szymona Mniszka w 1578 r. znajdujemy w rękopisach O. Zygmunta Wołka, sporządzonych pod koniec XIX w. prawdopodobnie na podstawie dawniejszych źródeł. Natomiast datą kończącą okres istnienia u nas obrzędu obłóczyn zakonnych jest rok 1969.

Między wiekiem VI a XVI utrwalił się już w całym Kościele zwyczaj, że obrzędy były dwa: obłóczyny na początku nowicjatu i śluby na jego zakończenie; prawo kościelne stanowiło, że nowicjusze powinni chodzić w stroju zakonu, do którego wstąpili. Po prostu pierwszego ranka przy wejściu do klauzury odbywały się obłóczyny, początkowo bez żadnej ceremonii – nikt habitu nie święcił ani go uroczyście nie wręczał, nie było zapraszania rodziny i gości.

Lecz świadomość, że jest to ważny krok życiowy, domagała się przynajmniej skromnej i prywatnej, ale jednak ceremonialnej oprawy. A że obyczaj bywa nieraz silniejszy od prawa, w Polsce zaś w czasach saskich był wyjątkowo silny, toteż ceremoniały obłóczyn
w klasztorach żeńskich przybrały symbolikę wesela: biały strój, orszak drużek, pierścień, wieniec, goście, kapela, uczta i „Boży obiadek” dla panien zakonnych. „Pannę młodą” prowadził do ołtarza najgodniejszy z gości lub drużki. Przepisy ceremoniału nakazywały: Tam Mszy św. śpiewanej i kazania słuchać będzie. Na offertę pójdzie ze świecą zapaloną i poda ją kapłanowi; potem czasu swego komunikuje. Po skończeniu Mszy św. kapłan odzienie zakonne, przy ołtarzu nagotowane, poświęciwszy, poda pannie, która pokłoniwszy się ku ołtarzowi i wszystkim wkoło stojącym, idzie do drzwi konwentu. Tam ją dwie zakonnice przyjąwszy, obcinają włosy, zdejmują bogate ozdoby oraz strój zwierzchni i ubierają w habit. Tymczasem kapłan intonuje Veni Creator, a panna upadłszy krzyżem na ziemię leży, póki da znać, za tym kapłan oracją skończy. Na ostatku z błogosławieństwem Matki odda ją mistrzyni. Wszystko to wśród długich, dokładnie przepisanych śpiewów, naturalnie po łacinie. Po tym Matka obleczonej pannie naznaczy imię zakonne.

Ten ostatni zwyczaj nie wszędzie istniał, ale u augustianek był praktykowany już na początku XVII w. Świadczą o tym spisy zakonnic, a jeszcze wcześniej zapisy w księgach radzieckich kazimierskich i grodzkich krakowskich (np. siostry Sielskie, wymieniane w związku z zapisem ojca na rzecz córek i konwentu w 1606 i 1609 r. jako Dorota i Helena, już rok później występują pod imionami zakonnymi jako Magdalena i Marta; w 1612 r. Joachim Lubomirski czyni zapis na rzecz Anny Dobrzynieckiej, przebywającej wówczas w konwencie jako probantka, która potem nosiła imię zakonne Marianna). Zakładano, że imię zakonne powinno dawać zakonnicy nowego patrona, a z nim pewien program życiowy. Był to zresztą trend nowej, potrydenckiej fali, niosący z sobą tę praktykę bardzo konsekwentnie stosowaną. Imię zakonne było nadawane, a nie wybierane.

Na tym jeszcze nie kończyła się twórczość obrzędowa. Opisuje ją w swych Pamiętnikach Jan Chryzostom Pasek, który był proszony na obłóczyny panny Heleny Sieklickiej w Zakonie augustiańskim w Krakowie.

Siostra Justyna – Helena Sieklicka, córka Adama Sieklickiego i Zofii Rabsztyńskiej z powiatu sandomierskiego, miała uroczyste obłóczyny 24 stycznia 1686 r. , a niespełna dwa lata później złożyła śluby zakonne. W latach 1712-1718 piastowała urząd depozytarki i definitorki. Zmarła 21 marca 1722 r.

W Pamiętnikach Paska zanotowana jest jego kwiecista oracja, wygłoszona przy okazji obłóczyn panny zrodzonej w zacnym i starożytnym domu, przy tak pięknych, od natury sobie konferowanych przymiotach, która z niebem dziś wchodzi w traktat i zakonny obierając żywot, swoje Bogu dziś konsekruje panieństwo.

Pan Pasek miał duże doświadczenie, jeżeli chodzi o takie uroczystości, gdyż – jak sam potem wspomina – cztery jego pasierbice zostały bernardynkami, a trzem z nich on sam sprawiał obłóczyny i profesje, na co koszt wielki łożył, gdyż to nierówno więcej kosztuje, niżeli za mąż dając pannę (…) nie dosyć, że już wyprawę dasz, ale musisz zawsze dawać do klasztora… Jego przemowa naszpikowana jest łaciną, utrzymana w uczonym i ozdobnym stylu, ale ukazany w niej obraz życia zakonnego jest raczej nieokreślony i oderwany od rzeczywistości J

Od czasów Jana Chryzostoma Paska w obrzędach obłóczyn niewiele się zmieniło aż do połowy XX w., czyli do Soboru Watykańskiego II i do reformy nakazanej w dekrecie soborowym O przystosowanej odnowie życia zakonnego. Przytoczmy tu fragmenty opisu uroczystych obłóczyn, które odbyły się w trudnych czasach II wojny światowej i wysiedlenia, gdy Siostry przebywały w klasztorze norbertanek na Zwierzyńcu.

Obłóczyny zostały wyznaczone na dzień 14 stycznia 1945 r. Zaczęło się szycie. (…) Wreszcie – niedziela! S. Mistrzyni ubierała mnie, Wielebna Matka sprawdzała wszystko. Zrobiono mi loki, ubrano w białą suknię i welon, dano bransolety i pierścionek. Siostry oglądały mnie ze wszystkich stron. (…) Wszystkie Siostry odprowadziły mnie na dziedziniec. Przyjechało pięć dorożek. Posadzono mnie tak wystrojoną w pierwszej dorożce obok Matki Przełożonej i Siostry Wikarii. Pojazdy ruszyły ze Zwierzyńca do kościoła św. Katarzyny. Przechodnie zatrzymywali się i pytali, gdzie jest pan młody (…) Weszliśmy do kaplicy Matki Bożej Pocieszenia. Obok ołtarza był przystrojony klęcznik i dywan do leżenia krzyżem. Na pytania z Ceremoniału odpowiadałam drżącym głosem. Potem zdjęcie welonu, ucięcie nożyczkami pukla włosów, zdjęcie „kosztowności” i słowa: Przyjmij ten habit… Następnie kapłan podał szkaplerz, różaniec, welon przystrojony wiankiem i czarny płaszcz (…) Potem ceremonia leżenia krzyżem przez cały śpiewany hymn Veni Creator (…)

Po powrocie na Zwierzyniec powitanie i śniadanie w gronie Sióstr. Mamusia z bratem i siostrą przyszli również. Przyjęcie urządzono w salce szkolnej. Siedzieliśmy w szkolnych ławkach, na śniadanie było ciasto z posypką i kawa. Trzeba pamiętać, że to był przysmak w czasie wojny!

Ostatnie obłóczyny według XIX-wiecznego Ceremoniału odbyły się w naszym klasztorze w 1969 r. już w trakcie reformy i po wprowadzeniu do liturgii języka polskiego. Potem praktycznie przestały istnieć, bo w 1971 r. zastąpiono je inicjacją życia zakonnego, czyli po prostu przyjęciem do nowicjatu. Przez następne lata trwało redagowanie nowego ceremoniału, które przebiegało w kilku etapach.

W pierwszej wersji postulantka w miejsce granatowej sukienki otrzymywała jako strój nowicjacki czarną sukienkę i czarną pelerynkę z białym kołnierzykiem, bez nakrycia głowy.

Później do powyższego stroju dodano biały welonik. Pelerynka została usunięta ze stroju nowicjuszki, gdy profeski przestały używać płaszczy ceremonialnych. W tym też czasie granatową sukienkę postulancką zastąpiono czarną, jaką nosiły nowicjuszki – i podczas obrzędu rozpoczęcia nowicjatu dawano tylko kołnierzyk z dzianiny i nakładano welon.

Po ostatniej zmianie stroju zakonnego Siostry na wszystkich etapach formacji używają już jednakowego kołnierzyka, więc strój nowicjuszki różni się od stroju postulantki tylko białym welonem.

Obecnie przyjęcie do nowicjatu odbywa się poza Mszą św. i tylko w gronie rodziny zakonnej, zwykle przed Nieszporami. Siostra rozpoczynająca nowicjat otrzymuje biały welon, brewiarz i książkę do rozmyślania, a Przełożona ogłasza wszystkim jej imię zakonne i patrona. Po Nieszporach następuje powitanie i życzenia w refektarzu zakonnym oraz uroczysta kolacja.